piątek, 22 kwietnia 2016

KUSA NO NIOI - I - LICEUM KONOHA




Cytrynowożółte promienie porannego słońca niestrudzenie przebijały się przez zabrudzone szyby dużego okna, padając prosto na twarz, pogrążonego we śnie, blondyna. Rozczochrane płowe włosy, odbijające ciepłe promienie sprawiały wrażenie aureoli, która nadawała opalonej, jeszcze nie męskiej ale już nie chłopięcej twarzy, dziecięcego uroku. Senną harmonię zakłócały jedynie zmarszczone gniewnie brwi i mocno zaciśnięte powieki, które za nic nie chciały jeszcze rozstawać się z ostatnią mgiełką nocnej wizji.
- Naruto, pobudka! – Zza oklejonych rysunkami drzwi, rozległ się nieco ochrypły głos. Walczące niestrudzenie powieki poddały się pod jego wpływem, ukazując, zamglone lecz już błyszczące psotnie, lazurowe tęczówki. – Ja już wychodzę!

- Miłego! – Odkrzyknął słabo Naruto, powoli podnosząc się do siadu. Nieprzytomnym spojrzeniem przetoczył po zagraconym kolorowym pokoju, po czym przetarł oczy dłońmi. Przez chwilę siedział otępiale na łóżku, marszcząc brwi pod wpływem światła, aby po chwili energicznie odrzucić zmiętą kołdrę i z rozmachem podnieść się z materaca. Przeciągnął się, wyciągając w górę ręce, i ziewając ruszył w stronę łazienki, o mało nie przewracając się o zrulowany niebieski dywanik.
- Sam się kiedyś zabiję – mruknął pod nosem, zgarniając z otwartej szafy czystą bieliznę, i wszedł do niewielkiej, równie zagraconej, łazienki.
- Stary, mogę wejść? – Usłyszał zza drzwi znajomy, szczekliwy głos swojego najlepszego przyjaciela.
- Kiba? Co ty tu robisz? – Zapytał zupełnie zdziwiony. Nie przypominał sobie aby umawiał się z kimkolwiek na cokolwiek.
- Musimy pogadać – wyjaśnił pobieżnie zirytowanym głosem. – To jak? – Naruto przez chwilę stał osłupiały w drzwiach łazienki, zastanawiając się o czym Kiba chciałby porozmawiać. Po chwili, dochodząc do wniosku, że nic sensownego o tej porze dnia nie wymyśli, wzruszył ramionami.
- Możesz, ale jestem goły – ostrzegł. Drzwi uchyli się odrobinę, jakby z wahaniem, jednak po chwili zamknęły się z hukiem.
- Poczekam na dole! – Usłyszał w końcu i zaśmiał się sam do siebie. Głupi Kiba.

Kiedy Naruto wreszcie skończył cały swój poranny rytuał zszedł na dół, wycierając ręcznikiem wciąż wilgotne włosy. Pod antresolą, w bibliotecznym kąciku, połowicznie oświetlonym przez letnie słońce, na drogocennych poduchach Jirayi, czekali jego przyjaciele. Kiba, z głową na niskim afrykańskim stoliku, przysypiał bezwstydnie, mamrocząc cicho. Gaara, z nieco podkrążonymi oczami, przeglądał jedną z erotycznych książek Jirayi z wyjątkowo zniesmaczoną miną. A Shikamaru, wpół leżąc, wpatrywał się w sufit, wtykając sobie do nosa nadgryzione paluszki.
- Uwierzycie, że cały czas nie mam pojęcia dlaczego się z wami zadaję? – Zapytał Naruto, podchodząc bliżej. Kiba podskoczył w miejscu, ocierając twarz z domniemanej śliny. Gaara zatrzasnął grubą książkę z hukiem. A Shikmaru, stoicki jak zawsze, wyjął jeden z paluszków i odgryzł kawałek, dobitnie podkreślając zaistniałą sytuację. Naruto z impetem opadł na jedną z miękkich poduch, krzyżując nogi w kostkach. – Głodny jestem – westchnął, patrząc z nadzieją na każdego po kolei.Wyraźnie wyczuwał zapach świeżego pieczywa. Kiba rzucił Gaarze porozumiewawcze spojrzenie, mrugając podejrzanie.
- Za chwilę – odparł stanowczo Inuzuka. – Czytaj – nakazał, rozkładając na stoliku wymiętą ulotkę. Naruto zmrużył podejrzliwie oczy, po czym sięgną po kartkę.
- Liceum Konoha – przeczytał powoli, zerkając na Kibę. Przyjaciel ponaglił go ruchem dłoni. – Jedna z najlepszych szkół w Tokio – mruczał, szybko przesuwając wzrokiem po tekście. – Mocno rozwinięte profile sportowe i plastyczne... Dobrze wyposażone mieszkania... Zapewnione wyżywienie... Przyjazne grono pedagogiczne... Wolny i całodobowy dostęp do boiska, basenu i siłowni... Nowoczesny sprzęt... Wiedza na poziomie międzynarodowym – zakończył wolno i odłożył ulotkę, unosząc brwi. – A gdzie cena? – Zapytał, patrząc wprost na Kibę. Był zupełnie pewien, że to jego pomysł. Tylko Inuzuka mógł chcieć wkręcić się do takiej placówki jak liceum Konoha z całkowicie miernymi wynikami w nauce. Przyjaciel jedynie uśmiechnął się triumfalnie i pacną palcem w jeden z mniejszych dopisków. – Edukacja i zakwaterowanie kandydatów z doświadczeniem plastycznym lub sportowym na poziomie co najmniej miejskim refundowane z projektu państwowego. – Przeczytał uważnie, unosząc brew. Wyniki w sporcie też mieli mierne. Wszyscy czterej.
- Wygraliśmy przecież krajowe zawody siatkówki – wyjaśnił Inuzuka, podskakując na poduszce. – Wprawdzie grzaliśmy wtedy ławę ale dyplom jest!
- Chce okradać państwo – skomentował Gaara, w końcu odkładając zboczoną książkę na najbliższą półkę. – Kankuro też się tam dostał w taki sposób – dodał obojętnie, jednak nad wyraz zachęcająco.
- Dla mnie bomba – oznajmił Naruto, parskając śmiechem. Przypominało mu to trochę naradę w sprawie międzynarodowego supertajnego przekrętu, a nie w celu wybrania wspólnej szkoły. – Ale są jeszcze egzaminy wstępne – mruknął, marszcząc nos.
- Juku* przez resztę wakacji i będzie dobrze – westchnął Kiba z cierpiętniczą miną. – Coś za coś, nie? – Naruto i Gaara pokiwali smutno głowami. Shikamaru wydawał się zupełnie nie przejmować ani tą konwersacją ani zbliżającym się końcem wakacji.
- Dobra, teraz żarło! – Wykrzyknął Naruto, nie mogąc dłużej znieść bólu ściskającego się pustego żołądka.
Gaara uśmiechnął się szeroko i wyjął zza pleców dwie wypchane siatki, Kiba natomiast rozłożył przed nimi kolorowe talerzyki i sztućce.
- Z kurczakiem?– Zapytał No Sabaku, podając Naruto pudełeczko oznaczone logiem ich ulubionego baru sałatkowego. Blondyn przytaknął i z namaszczeniem odebrał, jego zdaniem, najlepsze śniadanie pod słońcem. – Z łososiem dla ciebie. – Kiba odebrał swoją sałatkę, niemal się śliniąc. – I serowa dla mnie – westchnął z uwielbieniem Gaara, kładąc na stoliku koszyczek ze świeżym pieczywem.
Shikamaru przez chwilę, bez zbytniego zainteresowania sytuacją, zezował na swój ośliniony paluszek, po czym z miną, którą potrafił zrobić tylko on spojrzał na czerwonowłosego.
- Tak, dla ciebie coś specjalnego – wyjaśnił Gaara, ceremonialnie sięgając po inną siatkę. – Sałatka owocowa i drożdżówka z czekoladą – wyjaśnił na co Shikmaru, usiadł prosto zupełnie tracąc zainteresowanie paluszkami. – Jak z dzieckiem – zaśmiał się Gaara, patrząc na uradowane oblicze przyjaciela, za co oberwał kawałkiem ananasa w czoło.

* * *

- Masz jeszcze półgodziny. Idź się zakwateruj i zachowuj się porządnie, w porządku? – Długowłosy mężczyzna, zatrzymał samochód na szkolnym parkingu i rozpinając pasy, odwrócił się w stronę swojego brata. Młodszy wpatrywał się przed siebie, mrużąc delikatnie powieki i zasysając policzki przez co jego szczupła twarz wydawała się chorobliwie chuda. – Sasuke, musisz zrozumieć, że ojciec...
- Że ojciec chce dla mnie dobrze, że muszę chodzić do elitarnego liceum i mam zachowywać się jak na Uchihę przystało? Rozumiem, Itachi. Nie jestem upośledzony. – Sasuke wpadł bratu w słowo. Jego głos był cichy i znudzony, jednak było w nim coś co wyrażało zupełną wściekłość. – Mam zrozumieć, że cały czas boli go śmierć matki i że ma mnie za młodocianego recydywistę? To też rozumiem i mnie też to boli, dlatego może lepiej zakończyć tą bezsensowną dyskusję – dodał i westchnął ciężko, krótko zerkając na brata. Itachi uśmiechnął się smutno, kładąc dłoń na ramieniu młodszego. Tak bardzo chciał go wspierać, jednak Sasuke odrzucał jego pomoc raz za razem, coraz bardziej zamykając się w sobie.
- Kocham cię, wiesz? – Zapytał po chwili szeptem. – Jakby coś to dzwoń – dodał mimo świadomości, że Sasuke nie zadzwoni, nawet gdyby od tego zależało jego życie.
- Ja... zadzwonię – odparł młodszy po dłuższej chwili, uśmiechając się nikle. Itachi parsknął cicho. Sasuke zawsze robił wszystko byle tylko nie okazać komuś swoich uczuć. Zimny drań.
- Zbieraj manatki i jazda się uczyć – zaśmiał się starszy. – Może tutaj uda im się kogoś z ciebie zrobić, młodociany recydywisto – mruknął pod nosem dziwacznie rozbawiony tą rozmową.
- Jasne – syknął Sasuke, wychodząc z auta z zaskakującą gracją. Wyjął z samochodu cały swój bagaż i pomachał bratu krótko, cofając się na bok. Itachi ruszył z miejsca z piskiem opon, aby po chwili o mało nie zderzyć się w bramie z lekko zdezelowanym pomarańczowym BMW.
- Elitarna szkoła dla idiotów – szepnął Sasuke sam do siebie, odpalając papierosa i kierując się w stronę akademika.

- Ja cię kręcę, widziałeś tą brykę?! – Emocjonował się Naruto, patrząc za odjeżdżającym szybko Nissanem GT-R.
- Stary, o mało w nią nie wjechałem! Myślisz, że mógłbym jej nie zauważyć?! – Wykrzyknął Kankuro, z wściekle trzepoczącym sercem. Tylko mu brakowało płacić odszkodowanie jakiemuś biznesmenowi. No Sabku zatrzymał się na najbliższym miejscu i odetchnął z ulgą, zerkając na pęknięty zegarek. – Zostało nam piętnaście minut, trzeba się zbierać – zakomenderował, czym prędzej wytaczając się z samochodu.
- Ej, teraz mi się przypomniało! – Naruto zatrzasną drzwi i spojrzał pytająco na Kankuro. – Po co dokładnie były te dziwne ankiety, które trzeba było im wysłać, wiesz? – Zapytał, opierając ręce o biodra. Wraz z końcem wakacji, każdy uczeń przyjęty do szkoły otrzymał listownie ankietę dotyczącą osobowości, którą należało wypełnić i odesłać. Dołączony do niej był opis jakiegoś projektu psychologicznego, jednak Naruto nie wiele z niego zrozumiał, w związku z tym cały tydzień głowił się nad tym do czego miały one służyć.
- Hm, Tsunde wspominała coś w tamtym roku, że wszystkie szkoły z akademikami wprowadzają jakiś projekt psychologiczny i będą nas przydzielać do pokojów na podstawie wyników z tych ankiet... czy coś takiego. Nie wiem, dowiemy się pewnie zaraz – wyjaśnił, podając Uzumaki'emu jego torbę. Naruto spojrzał z obawą na Kibę, który odwzajemnił spojrzenie. – No bez jaj, do tej szkoły chodzą sami spoko ludzie. Nawet jeśli nie będziecie mieszkać razem to uwierzcie mi, że nie będzie czego żałować. Po za tym pokoje i tak będziecie mieć niedaleko, jeśli jesteście w tej samej klasie. – Kankuro uśmiechnął się pocieszająco i ruszył w stronę akademika.
Szkolny dziedziniec, wielkości boiska, już robił wrażenie. Ogrodzony małymi powykręcanymi krzewami, wyglądającymi jak drzewka bonsai, z dużą orientalną fontanną po środku i losowo rozmieszczonymi kwitnącymi drzewami Sakury. Można było zacząć mieć wątpliwości czy to aby na pewno jest szkoła szczególnie, że tuż za nowoczesnymi budynkami stylizowanymi na tradycyjnie japońskie, rozpościerał się ogromny park otoczony japońskimi klonami. Gdyby nie tabliczka oświadczająca, że to właśnie szkoła, można by sobie wmówić, że przyjechało się na wakacje.
Jedyne co zdążyli zrobić w akademiku to oddać swoje bagaże pod opiekę dwóm panom z portierni, którzy zaraz po tym wygonili ich na apel. Z tego co zdążyli się dowiedzieć od Kankuro byli to nie rozłączni Kotetsu i Izumo, czyli najlepsi woźni pod słońcem.

* * *

dla większej przyjemności czytania polecam włączyć
HAIM - Don't Save Me (Cyril Hahn remix)





- Jak wiecie do naszej szkoły wprowadzony został projekt, z powodu którego nie możecie samodzielnie wybrać sobie współlokatorów. Każdemu z was został on przydzielony po dokładnej analizie ankiety, którą otrzymaliście w trakcie wakacji. Teraz odczytam przydział. Proszę o uwagę. – Biuścista blondynka, będąca dyrektorką szkoły, odchrząknęła cicho, sięgając po kartkę. - Klasa 1-1, wychowawca Hatake Kakashi, piętro pierwsze. Aburame Shino, pokój numer osiem. Akimichi Chouji, pokój numer dziewięć. – Shikamaru poderwał gwałtownie głowę, wyglądając przy tym jak zaniepokojony jeleń. Rozejrzał się powoli po zgromadzonych uczniach i po chwili skinął komuś głową. Gaara rzucił mu pytające spojrzenie, jednak Nara jedynie wzruszył ramionami. - Haruno Sakura, pokój numer cztery. Houzuki Suigetsu, pokój numer dwanaście. Hyuuga Hinata, pokój numer dziesięć. Hyuuga Neji, pokój numer sześć. Inuzuka Kiba, pokój numer osiem. – Kiba zmarszczył brwi. Nie pamiętał dobrze, ale wydawało mu się, że ktoś już został przydzielony do tego pokoju. – Nara Shikamaru, pokój numer dziewięć. Rock Lee, pokój numer sześć. Sabaku no Gaara, pokój numer pięć. Sabaku no Temari, pokój numer jedenaście. – Gaara zerknął krótko na swoją siostrę, stojącą nieopodal. Wysoka blondynka o zabawnych czterech kitkach rozmawiała z różowowłosą dziewczyną. – Takahashi Sai, pokój numer pięć. Uchiha Sasuke, pokój numer siedem. Uzumaki Naruto, pokój numer siedem. – Kiba rzucił blondynowi, zrezygnowane spojrzenie. Teraz byli pewni, że nie będą razem w pokoju. – Yamanaka Ino, pokój numer cztery. Yokozawa Tenten, pokój numer dziesięć. Yoshizaki Tayuya, pokój numer jedenaście. Plany lekcji oraz przydział do pokoi i klas możecie odebrać przy wyjściu ze szkoły, natomiast klucze do waszych pokoi czekają na was w portierni. Jutro odbędą się spotkania z wychowawcami. – Tsunade uśmiechnęła się złowrogo do jednego z nauczycieli. - Szczegółowe informacje pojawią się jeszcze dzisiaj na tablicach informacyjnych. Klasa 1-2, wychowawca Sarutobi Asuma, piętro drugie...
Kiba dźgnął Naruto w żebra i skinął w stronę drzwi. Blondyn przytaknął i ruszył za przyjacielem, ciągnąc za sobą Shikamaru. Wychodząc, mogli przyglądać się osobom, z którymi będą chodzić do jednej klasy. W drzwiach minęli dziwnie wyglądającego białowłosego chłopaka, a teraz szli tuż za szczupłą szatynką o dwóch kokach, żywo dyskutującą z Kankuro.
- A ty dlaczego nie jesteś w środku? – Zapytał podejrzliwie Gaara, machając w stronę sali gimnastycznej. Szatyn uśmiechnął się szeroko, szeleszcząc plikiem kartek.
- Zagadałem do Kotetsu-san i już wiem. – Kankuro podał każdemu z nich prosty rozkład pomieszczeń na piętrze pierwszym. – Mam pokój z Suigetsu – wskazał na białowłosego, który wyraźnie na coś czekał, po czym uderzył palcem w pokój numer dwanaście. – I już złowiłem kogoś z waszej klasy, Yokozawa Tenten – wskazał na swoją rozmówczynię, na co ta pomachała im, uśmiechając się serdecznie. Kankuro przedstawił szatynce jej rówieśników, po czym zwrócił ich uwagę na białowłosego.
Houzuki Suigetsu, według Naruto, był wysoce podejrzanym osobnikiem. Jego fioletowe tęczówki lustrowały ich uważnie, jakby nieufnie, natomiast usta otwierały się w coraz szerszym uśmiechu, ukazując rząd rekinich zębów. Pomijając fakt, że chłopak musiał być kompletnie pomylony, nie dało się wyczytać z jego cudacznej twarzy czy za chwilę rzuci się na ciebie, prosząc o zostanie przyjaciółmi, czy po to aby rozszarpać ci gardło.
Kiba, całkowicie zaintrygowany nowo poznanym rybim kolegą, zupełnie odciął się od rzeczywistości, nie dostrzegając nadciągającego zagrożenia. Nieoczekiwanie wsłuchiwanie się, w nieco nosowy, jednak całkiem przyjazny głos Suigetsu, przerwało mu silne uderzenie w bark.
- Przepraszam bardzo. – Nim Kiba zdążył zarejestrować co potraktowało go w tak brutalny sposób, poczuł na ramionach silny uścisk ciepłych rąk, chroniących go przed upadkiem. Zupełnie oszołomiony spojrzał w górę, wprost na twarz agresora i swojego wybawcy jednocześnie. Ze szczupłej bladej twarzy, z zaskakującą troską, wpatrywały się w niego mlecznobiałe tęczówki otoczone czarną obwódką. Kiba zamrugał w zaskoczeniu, nie dostrzegając w oczach źrenic. – Zupełnie cię nie zauważyłem. Wszystko w porządku? – Do uszu Kiby dotarł melodyjny i miękki głos długowłosego chłopaka. Inuzuka przez chwilę jeszcze wpatrywał się w apolińską twarz, po czym odsunął się o krok, aby dłonie bruneta przestały kurczowo ściskać jego ramiona.
- Tak, nic się nie stało – odparł w końcu zachrypniętym głosem. Odchrząknął cicho i odwrócił wzrok, natrafiając na skonsternowane twarze swoich przyjaciół. Mruknął pod nosem, czując jak gwałtowne ciepło otula całą jego twarz.
- Jeszcze raz przepraszam. – Chłopak uśmiechnął się delikatnie, po czym kiwając do Tenten odszedł w swoją stronę z Yokozawą depczącą mu po piętach.
- Powiedz mi, dlaczego ty wszystkich znasz? – Zapytał Gaara, w końcu przerywając krępującą ciszę. Na myśli miał oczywiście Tenten, której, według niego, Kankuro pod żadnym pozorem nie miał prawa znać, biorąc pod uwagę, że dziewczyna była w ich wieku.
- A widzisz, taki jestem rezolutny! – Zaśmiał się Kankuro, puszczając oczko w stronę zamyślonego Shikamaru.

* * *

*Juku - specjalne szkoły korepetycyjne, przygotowujące do egzaminów wstępnych.

3 komentarze:

  1. Świetne, naprawdę bardzo mi się podobało! :D
    Czekam na następny rozdział i życzę masy weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    ok, powoli zaczynam tutaj nadrabiać zaległości ;]
    naprawdę wspaniale, Sasuke recydywista ;] tak, tak, ciekawe jak będzie wyglądało to ich pierwsze spotkanie, Shikamaru taki znudzony rewelacyjnie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń