wtorek, 31 maja 2016

MAFIA O MACHIBUSE - PROLOG






Jasna, przytulna kuchnia skąpana była w promieniach porannego słońca, które przedzierając się przez wzorzyste zasłonki, oświetlały zgarbioną nad stołem postać mężczyzny. Jego nieco zbyt długie złociste włosy odbijały światło, wyglądając przy tym jak aureola. Falująca w złości aureola. Jej właściciel, otoczony masą zgniecionych kartek, skrobał ołówkiem po zmiętej kartce, powarkując co chwila pod nosem.

Nagle trzasnął wściekle pięścią w blat stołu, uniósł się gwałtownie z krzesła, omal go nie przewracając, i szybkim krokiem podszedł do blatu z zamiarem nalania sobie kawy.
Drogę do celu przerwał mu jednak dźwięk dzwonka do drzwi, który rozniósł się zupełnie nieoczekiwanie po małym domku.
- Dzień dobry! Pan Namikaze Minato? - Za drzwiami powitał go szeroki uśmiech młodego listonosza. Chłopak zdjął z głowy granatową baseballówkę, kłaniając się nisko. - Mam dla pana coś ważnego - wymamrotał, chwilę szperając w torbie. - Prosto z Tokio - poinformował, wyciągając do blondyna rękę z biała kopertą. - Życzę miłego dnia. Do widzenia! - Listonosz uśmiechnął się jeszcze serdecznie i skierował w stronę furtki.
- Dzień dobry - odparł w końcu Namikaze, nie potrafiąc nadążyć za szybkimi wypowiedziami chłopaka. - Znaczy dziękuję i wzajemnie. ... do widzenia. - Wymruczał, wpatrując się w kopertę. Zamknął drzwi, zahaczając klamką o swój za duży sweter.
- O mój boże. - Szepnął kiedy odczytał nazwisko nadawcy listu. Drżącą dłonią wyplątał klamkę ze swojego swetra i czym prędzej wrócił do kuchni.

Szanowny Panie Namikaze

Mam przyjemność poinformować Pana o zainteresowaniu wydawnictwa UCHIHA pańskimi mangami. 
W celu ustalenia szczegółów współpracy proszę o spotkanie dnia 25.03.br. w głównej siedzibie wydawnictwa UCHIHA w Tokio o godzinie 15-ej.


Z poważaniem
Dyrektor wydawnictwa UCHIHA
Uchiha Fugaku

Namikaze przez chwilę siedział pochylony nad listem z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc nadziwić się temu co czyta. Przesunął dłonią po liście, uśmiechnął się szeroko i zerwał się z miejsca, zmierzając biegiem na piętro.
Zapominając o jakiekolwiek prywatności swojego syna wpadł do jego pokoju niczym tornado.
- Naruto! - Wykrzyknął rozradowany lecz już po chwili zasłonił oczy dłonią, rumieniąc się nieco.
- Tato! Ile razy mam ci powtarzać abyś pukał?! - Zza drzwi otwartej szafy wyjrzała para lazurowych oczu.
- Jesteś nagi? - Zapytał starszy, uśmiechając się głupkowato. Zapomniał już co chciał obwieścić synowi.
- Bardzo nagi. Mógłbyś wyjść? - Zapytał Naruto, a palce jego stóp poruszyły się nerwowo. Mężczyzna zaśmiał się cicho i wycofał z pokoju, nie odsłaniając jeszcze oczu.
- Naleśniki czy tosty? - Nie chcąc bardziej drażnić zawstydzonego nastolatka zapytał krótko.
- Tosty poproszę - burknął Naruto, po czym ojciec natychmiast zamknął drzwi jego pokoju i podążył z powrotem do kuchni.

***

- No więc co było tak ważne, że targnąłeś się na moją prywatność? - Naruto usiadł przy kuchennym stole, wpatrując się w ojca z kpiącym uśmieszkiem. Mężczyzna spojrzał na niego błyszczącymi oczami i z szerokim uśmiechem podał mu talerz wypełniony lekko przypalonymi tostami.
- Kakao czy kawa? - Minato zignorował pytanie syna.
- Kakao - odparł młodszy, ściągając brwi. - Odpowiesz mi?
- Dostałem list. - Do uszu Naruto dotarł rozedrgany szept ojca. Jego zachowanie bardzo konfundowało młodszego Namikaze.
- Niesamowite. - Skomentował w końcu, po czym wgryzł się w jednego z tostów. Skrzywił się mocno. Kuchnia ojca nigdy nie była wysokich lotów jednak tym razem przebił sam siebie.
- List z wydawnictwa Uchiha. Od samego właściciela! - Oznajmił Minato podniesionym głosem. Naruto zakrztusił się żutym kawałkiem tosta, czując jak do oczu napływają mu łzy.
- Chce się ze mną spotkać. - Dodał siadając na przeciwko syna.
- Super, Tato - odparł z trudem młodszy, wycierając rękawem mokre oczy. - Kiedy się spotykacie? - Dopytał, odchrząkując jeszcze.
- Za... dwa tygodnie. - Nagle w oczach Minato pojawiła się mocna obawa. - Jeśli zacznę tam pracować prawdopodobnie będziemy musieli przeprowadzić się do Tokio. - Powiedział, uważnie obserwując syna.
- No, to super, nie? - Jedna z jasnych brwi Naruto uniosła się w wyrazie konsternacji. Ojciec westchnął cicho nie będąc pewnym co powiedzieć. - Zadzwonię do Kiby, pewnie się ucieszy - dodał ostrożnie, nie rozumiejąc postawy starszego Namikaze.
- Czyli to w porządku? - Minato ścisnął w szczupłych dłoniach kubek. Obawiał się znacznie gorszej reakcji.
- Przecież mówię. Kioto jest do bani, Tato. Nie ma tu fajnych ludzi i Jiraya mieszka w Tokio, nie? - Naruto starał się uspokoić obawy ojca. Zerknął krótko w jego ciemnoniebieskie oczy po czym wrócił wzrokiem do swoich tostów.
- Skoro ok to... ok. - Minato uśmiechnął się szeroko po czym zaśmiał dźwięcznie i poklepał syna po głowie.

***

Długowłosy, blady niczym śmierć, brunet siedział w spowitym ciemnością kamiennym pomieszczeniu. Jego tron wykonany z białego opalu, okryty niedbale zielonym jedwabiem, znajdował się na oświetlonym podwyższeniu. Mężczyzna delikatnie przesunął dłonią, odzianą w czarną, skórzaną rękawiczkę, po masywnym łbie białego węża śpiącego na jego kolanach. Uśmiechnął się przy tym nikle. Niespodziewanie jego zielonożółte tęczówki spoczęły na czymś, co ukrywało się w ciemności. Pionowe źrenice zwęziły się gwałtownie, a na twarz powróciło zimne wyrafinowanie.
- Kurohyō. - Powiedział cicho brunet, a po pustej sali rozniosło się echo jego zachrypniętego szeptu.
- Panie? - odparł mu głęboki męski głos, w którym czaił się delikatny ślad poirytowania.
- Podejdź. - Oznajmił długowłosy mężczyzna, wciąż uparcie wpatrując się w ciemność. Przez krótką chwilę w pomieszczeniu królowała jedynie drżąca cisza, która wkrótce została przerwana dyskretnym stukotem obcasów. W kręgu nikłego światła pojawił się równie blady, krótkowłosy brunet. Mężczyzna miał na sobie garnitur, a jego dłonie również odziane były w skórzane rękawiczki. Drapieżne czarne tęczówki mężczyzny rzuciły syczącemu wężowi ostrzegawcze spojrzenie.
- Panie? - Ponowił pytanie, wbijając wzrok w oblicze długowłosego.
- Mam dla ciebie zadanie – odparł zielonooki, puszczając białego gada, który po chwili zsunął się z jego kolan, pełznąc w ciemność. – Fugaku przyjął nowego, potrzebuję informacji – wyjaśnił. A stojący przed nim brunet zmarszczył cienkie brwi. – Wydaje się być odpowiedni – dodał „Pan”, odpowiadając na niezadane pytanie. – Potrzebujemy ich więcej. Nie pytaj o nic tylko rób co ci każę.
- Tak, Panie. – Krótkowłosy odpowiedział po chwili ciszy, po czym skinął głową i odszedł w mrok.

3 komentarze:

  1. Ciekawie się zapowiada.
    Życzę masy weny i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    ok, wróciłam z czytaniem, po dłuższym czasie... niestety u mnie niestety tak będzie przez jakiś czas...
    Minato pięknie wpadł do pokoju syna ;] druga rzecz... Mianto żyje.... pięknie, cieszę się bardzo... a te klimaty wręcz uwielbiam...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń