piątek, 3 czerwca 2016

KUSA NO NIOI - II - WSPÓŁLOKATORZY





Zadbana podłoga z ciemnego drewna, jasne brzoskwiniowe ściany, ogromne czyste okna i drewniane schody ze szklaną balustradą, wykończoną złotymi elementami, sprawiały, że nowi mieszkańcy akademika Konoha od razu czuli się tutaj jak w domu. Przytulnie, czysto i pachnąco, właśnie takich warunków można było się spodziewać po najlepszej szkole w Tokio.
Piętro pierwsze tego nowoczesnego budynku należało do klasy 1-1. Znajdowało się na nim dziewięć par ciemnych drzwi do pokojów, oznaczonych dużymi złotymi cyferkami i białymi tabliczkami z nazwiskami ich mieszkańców. Przy każdym z tych wejść, po prawej stronie, znajdował się wbudowany w ścianę ekran wielkości tabletu. Na białym tle wyświetlały się mniej lub bardziej ważne informacje dotyczące szkolnego życia.
- Łoo! Ale odjazd! - Wykrzyknął Kiba, dopadając najbliższego ekranu. - Stary, co to w ogóle jest? - Zapytał, z ekscytacją śledząc oczami przesuwające się komunikaty, jednak nie czytając ich.
Kankuro podszedł do Inuzuki, wkładając ręce do kieszeni. Jak zwykle, tuż po rozpoczęciu roku szkolnego na ekranach wyświetlana była informacja o jutrzejszym spotkaniu z wychowawcami klas i życzenie miłego roku szkolnego.
- To są zakładki? - Zapytał Kiba, patrząc na Kankuro i wskazując małe ramki u góry ekranu.
- Ta, tu masz na przykład stołówkę. - No Sabaku kliknął na jedną z zakładek. - Menu na ten tydzień, godziny posiłków i jakieś bonusy. Raz w miesiącu rozdają jakieś wypasione rzeczy. W tamtym roku najczęściej było mitarashi-dango i mochi ichigo daifuku*. Jest też zakładka szkoła z planem lekcji i innymi takimi, zajęcia dodatkowe i jakieś wydarzenia typu wycieczki. Macie też wgląd do swojego dzienniczka. Wszystko tutaj jest elektroniczne i zostanie automatycznie zaktualizowane kiedy wybierzecie swoje zajęcia. - Wyjaśniał pokrótce kiedy Naruto, Gaara i Shikamaru również zainteresowali się urządzeniem. - Każdy pokój ma swój informator. Ale ta zakładka wymiata najbardziej. - Kankuro kliknął w ramkę opatrzoną napisem "strona główna". - Możecie tutaj sobie wybrać tło, kolor pędzla i napisać coś tak żeby każdy widział, na przykład... - zamyślił się na chwilę, po czym wybierając różowe tło w cukierki, sięgnął po dołączony do informatora rysik i napisał wyraźnie "tu rządzi król Kankurooo". Zmierzył swoje dzieło krytycznym wzrokiem i uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Powiedz mi, że żartujesz - sapnął Gaara, zwieszając smętnie głowę. Czasami nie wierzył, że to on jest najmłodszym z całej trójki rodzeństwa no Sabaku.
- No co ty, w tamtym roku też tak miałem. - Kankuro rozwiał wątpliwości brata. - Tylko Suigetsu nalegał na tło w fale, więc może lepiej od razu je ustawię - mruknął, wybierając w informatorze wspomniane tło. - To co? Idziecie odnaleźć swoje pokoje w tym labiryncie drzwi? - Zapytał, ewidentnie, nabijając się z młodszych kolegów.
- Ta, już lecimy tylko wygrzebię mapę, czekaj - odparł Kiba, z szerokim uśmiechem, udając, że szuka czegoś w kieszeni spodni.
- A to twój, nie? - Zapytał Naruto, wskazując drzwi przy których stali.
- Owszem, Sherlocku. To ja się z wami żegnam na razie, nie? Dacie już sobie radę? - Kankuro złapał swoją walizkę i poklepał brata po głowie. Gaara rzucił mu oburzone spojrzenie, wychodząc z zasięgu rąk starszego.
- Spadaj już, bo tylko przeszkadzasz - bąkną rudowłosy, uśmiechając się jednak pod nosem.
- No to papatki, kochane. - Kankuro zaśmiał się głośno, po czym otworzył drzwi swojego pokoju. Po chwili zawahania przystanął w progu i przez ramię puścił chłopakom całusa.
- Aleś ty upierdliwy - westchnął z bólem Shikamaru, przewracając oczami. - Zejdź już z widoku - burknął, unosząc nogę tak jakby chciał kopnąć starszego kumpla w pośladki.
- Nie bądź nie miły, Shika - upomniał go Kankuro i w końcu zniknął w pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Noo... to ja mam piątkę - oznajmił Gaara, upychając ręce do tylnych kieszeni spodni i ruszając w głąb korytarza. - Tu jest! - Wskazał na drugie drzwi od schodów. - Blisko mam do wyjścia jakby co - zaśmiał się radośnie. Nie wiedzieć dlaczego atmosfera między nimi nagle stała się bardzo gęsta. Chyba nie byli psychicznie przygotowani do tego, że zamieszkają osobno.
- Dziewięć jest moje, to mamy blisko. - Shikamaru wskazał na drzwi po przeciwnej stronie korytarza. - Prawie na przeciwko, stary. - Uśmiechnął się, dobywając kluczyka od swojego pokoju.
- To mamy po sąsiedzku! - Wykrzyknął Kiba, podbiegając do drzwi obok. - Naru, na przeciwko - zaśmiał się, stukając blondyna w ramię i wskazując pokój numer siedem po przeciwnej stronie korytarza.
- Yup, możemy plotkować w drzwiach, co nie? - Naruto uśmiechnął się szeroko i zaczął grzebać w swojej torbie w poszukiwaniu klucza. Inuzuka potaknął radośnie, zaglądając ciekawsko jeszcze dalej.
- Ej, mamy końcówkę. Tutaj są tylko łazienki i... pokój wspólny - podzielił się swoim odkryciem, odczytując plakietki na drzwiach.
- Dobrze, nie trzeba będzie daleko latać do kibla. - Naruto zachwycił się tym faktem, odchylając drzwi męskiej łazienki. - Czysto i pachnie. Bezpiecznie! - Zakomunikował, rozglądając się pobieżnie po jasnym wykafelkowanym pomieszczeniu.
- Mnie to bardziej interesuje takie bezpieczeństwo - powiedział Shikamaru, odkrywając, że pokój wspólny wyposażony jest w całkiem bogaty aneks kuchenny.
- Są nawet dwie lodówki! - Westchnął z zachwytem Gaara.
- A mikrofalówkę mamy? - Naruto wpadł do pokoju, rozglądając się szybko. Kiedy zauważył urządzenie, o które pytał zatarł ręce z radością. - Będzie ramen!
- Dobra, chłopaki. Wchodzimy już do naszych kwater, co? Ja chcę być pierwszy co by sobie łózio zaklepać. - Kiba klasnął, próbując ujarzmić swoich przyjaciół.
- To jak? Synchronicznie? - Zaproponował Naruto, już ruszając w stronę swojego pokoju.
- Dobra, czekajta! - Wykrzyknął Gaara truchtem, podbiegając do swoich drzwi. - No Shake, ruchy - popędził Narę, który wlekł się przez korytarz w swoim tempie.
- Aleście upierdliwi - westchnął Shikamaru, niechętnie przyspieszając kroku.
- Dobra, już nie rozpaczaj - sapnął Kiba, opierając ręce o biodra. - No to klamki w dłoń, tak? - Zaproponował na co wszyscy położyli ręce na klamkach swoich pokoi.
- Na trzy? - Zapytał Naruto, spoglądając po wszystkich. Chłopacy przytaknęli głowami. - Wchodzimy i zamykamy za sobą drzwi żeby nie kusiło, co? - Otrzymał podobną odpowiedź.
- Trzy, ... - Gaara zaczął odliczanie - ...dwa, jeden! - Wykrzyknął i słysząc jeszcze jak otwierają się pozostałe pokoje, zatrzasnął za sobą drzwi.

dla większej przyjemności czytania polecam włączyć
Naruto Shippuuden ending 10 "My Answer"


Westchnął cicho, odchylając głowę na barki i przymknął na chwilę oczy. Zdawał sobie sprawę z faktu, że wszyscy czterej zachowywali się głupio i dziecinne. Doskonale wiedzieli, że prawdopodobieństwo mieszkania razem jest niemal zerowe, jednak znali się praktycznie od zawsze. Nigdy nie rozstawali się na długo, a widywanie się codziennie było dla nich normą. Od dawna nie poznali nikogo nowego. Zawsze byli tylko oni czterej i oprócz Kankuro nikt inny nie miał wstępu do ich paczki. Teraz miało się to zmienić.
Odetchnął jeszcze raz i otworzył oczy. Rozejrzał się po wnęce, w której się znalazł. Nie była zbyt szeroka. Po lewej, zaraz przy drzwiach, znajdowała się minimalistyczna lakierowana biała komoda, obok delikatna lampa stojąca o nowoczesnej formie, a tuż za nimi wisiało spore lustro. Po przeciwnej stronie znajdował się jedynie rząd naściennych wieszaków i biała donica z jakimś zielonym kwiatem. Jego uwagę przykuła jednak para zadbanych sportowych butów. Gaara zmarszczył brwi, przełykając głośno ślinę. Najwyraźniej nie był tutaj pierwszy. Spojrzał na okno, znajdujące się na ścianie na przeciwko drzwi. Tuż pod nim umieszczony został szary, sporych rozmiarów, narożnik o geometrycznej formie i niewielki szklany stolik. Po chwili wahania zostawił swoją walizkę przy drzwiach i ruszył w głąb pokoju. Kawałek za komodą pokój poszerzał się o kolejną wnękę, w której znajdowały się dwa proste łóżka wraz ze stolikami nocnymi. Jedno przy zewnętrznej ścianie zaopatrzonej w wielkie okno, zajmujące prawie całą jej szerokość, oraz obszerny parapet wyłożony białymi poduchami. Drugie tuż przy ścianie, której część stanowiła wbudowana duża szafa, a więc w mniej ciekawej lokacji. Na parapecie czekał na niego również blady wysoki brunet, który na widok współlokatora uśmiechnął się przyjaźnie.
- Cześć, jestem Takahashi Sai - przedstawił się chłopak, wstając z parapetu. - Pomyślałem, że poczekam na ciebie z wyborem łóżka - oznajmił, podchodząc bliżej.
- Cześć. Sabaku no Gaara - odpowiedział rudowłosy, podając Sai'owi rękę. - Dzięki za cierpliwość - dodał, uśmiechając się nieśmiało.
- Nie ma sprawy, mam nadzieję, że się dogadamy. - Całkowicie czarne tęczówki bruneta lustrowały dokładnie nowego znajomego, a błyszczące turkusowe oczy Gaary odwzajemniały się tym samym.
- Ja też. Pewnie chciałbyś zająć łóżko pod oknem? - Odezwał się w końcu no Sabaku, odruchowo poprawiając na sobie kurtkę w kolorze piasku.
- Nie koniecznie, jeśli ty je wolisz to ja nie mam z tym problemu. Pod ścianą pewnie będzie cieplej - odpowiedział Sai, ciągnąc za jeden z białych troczków swojej czarnej bluzy. - W takim razie chyba już wybraliśmy, co? - Zaśmiał się subtelnie. Jego głos był bardzo łagodny, gładki i miły dla ucha.
- Cóż... zdecydowanie wolę to pod oknem, więc chyba tak. - Gaara uśmiechnął się szeroko mimo skrępowania. Takahashi natychmiast oddał uśmiech. Co rusz zerkał na włosy nowo poznanego, miały tak niesamowicie intensywny odcień czerwieni. Ciekaw był czy jest naturalny.

***

Shikamaru opadł swobodnie na wybrane przez siebie łóżko, nie przejmując się rozbieraniem jeansowej kurtki czy butów. Ziewnął głośno, rozdziawiając przy tym mocno usta. Był zmęczony. Nauka w trakcie wakacji, egzaminy wstępne, poranne wstawanie, pakowanie i apel były dla niego nad wyraz wyczerpujące. Na tyle, że nie miał absolutnie żadnej ochoty na rozpoczęcie pojutrze nauki czegokolwiek. Przeciągnął się mocno, mrucząc przy tym z przyjemności. Odchylił głowę nieco nienaturalnie do tyłu, patrząc na widok za szerokim oknem. Zignorował zupełnie trzask zamykanych drzwi, drapiąc się leniwie po brzuchu.
- Shikamaru, kopę lat! - Po pokoju rozległ się radosny, doskonale mu znany głos. Nara powoli spojrzał na swojego współlokatora. Akimichi Chouji, pulchny lecz wysoki szatyn o wesołych orzechowych oczach, był jego sąsiadem od kiedy tylko pamiętał. Nigdy nie chodzili razem do szkoły ani nie spędzali wspólnie wiele czasu. Jednak czasami latem Chouji odwiedzał go z resztkami jedzenia z restauracji państwa Akimichi, a czasem Shikamaru chodził do niego po prostu się ponudzić.
- Hej, Chouji - odparł Nara, unosząc się do siadu ze skrzywioną miną. - Nie wiedziałem, że idziesz do Konohy - dodał, uśmiechając się delikatnie. Chouji był bardzo przyjaznym i radosnym chłopakiem. Nie sposób było go nie lubić.
- Ja za to nie wiedziałem, że ty się tutaj wybierasz, ale miło, że tak na siebie wpadliśmy, co? - Zaśmiał się Akimichi, zajmując drugie łóżko. - Nie dość, że trafiliśmy do jednej klasy to do jednego pokoju. Ale jesteś tu z kumplami? - Szatyn otworzył sobie paczkę bekonowych chrupek i niemo zaproponował je współlokatorowi.
- Dzięki. - Shikamaru sięgnął po kilka sztuk. - Ta, miło. Jestem tu z kumplami ze szkoły ale zawsze dobrze mieć więcej znajomych, nie? - Głos Shikamaru jak zwykle był nieco znudzony, jednak nie sugerował rozmówcy, że rozmowa go nie interesuje.
- Racja. - Chouji żwawo pokiwał głową. - Mam nadzieję, że jedzenie na stołówce będzie dobre - dodał z rozmarzeniem.
Shikamaru zaśmiał się cicho, pokiwał głową na zgodę i z powrotem położył się na plecach.

***

 Kiba zatrzasnął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami. Nie wierzył, że od teraz będzie codziennie widywał się z jakimś obcym gościem. Będzie z nim mieszkał! Miał nadzieję, że ten chociaż będzie znośny. Rozejrzał się szybko po pomieszczeniu. Szarobrązowe ściany, parkiet z jasnego drewna i białe puchate dywaniki. Śmiał przypuszczać, że wszystkie pokoje wyglądają tak samo lub bardzo podobnie. Odepchnął się od drzwi, sapnął cicho i przejrzał się w lustrze, odkładając swoją niewielką torbę na komodę. Roztrzepał sobie włosy jeszcze bardziej, otrzepał bordowy sweter, tak na wszelki wypadek, i ruszył w głąb pokoju.
- Dzień dobry. - Usłyszał jeszcze zanim zdążył się rozejrzeć po sypialno-salonowej części pokoju. Odwrócił się gwałtownie w stronę drzwi, mocno zaskoczony niskim głosem przybysza.
W otwartych drzwiach stał nieco wyższy od niego chłopak w białej bluzie, z kapturem zarzuconym na głowę. Jego oczy zasłonięte były przez przeciwsłoneczne okulary.
- Aleś mnie przestraszył - wyrzucił z ulgą Kiba, kładąc otwartą dłoń na klatce piersiowej. - Siema, Inuzuka Kiba - przedstawił się, uśmiechając się dosyć skromnie jak na siebie.
- Miło mi, Aburame Shino - odparł chłopak. Odłożył na podłogę swoją walizkę, a blok rysunkowy, który do tej pory trzymał pod pachą, położył na komodzie i podał rękę Inuzuce. - Sportowiec? - Zapytał nieoczekiwanie.
- Co? - Kiba spojrzał na niego bez zrozumienia. - A, że... nie, ja to raczej beztalencie - zaśmiał się szczerze. - Ale najbliżej mi do sportowca, chyba tak.
Shino uśmiechnął się delikatnie w odpowiedzi.
- A Ty? Artysta? - Zapytał Inuzuka, sugerując się blokiem. W między czasie ruszył w stronę łóżek. Chwilę przypatrywał się obu, po czym z obawą spojrzał na swojego współlokatora. - Nie pogardzisz tym pod oknem, co?
- Pod oknem będzie dla mnie najlepiej - przyznał Aburame, uśmiechnął się szerzej niż dotychczas i usiadł na wybranym łóżku. - I jak najbardziej jestem artystą - odpowiedział na poprzednie pytanie, zdejmując okulary.
- No to nas dopasowali! Ja o sztuce nie mam zielonego pojęcia. - Kiba zakłopotał się nieco, spoglądając w jego głębokie ciemnoszare oczy o kształcie migdałów.

***

Naruto rozejrzał się powoli po czystym, utrzymanym w neutralnych barwach, pokoju. Westchnął sobie cicho, nieco się denerwując. Ciekaw był jaki będzie jego współlokator. Uśmiechnął się pogodnie sam do siebie, starając się dodać sobie otuchy. Nie powinien się tak stresować, w końcu to nie tak, że już nigdy w życiu nie zobaczy swoich przyjaciół. Nawet według niego samego ta wewnętrzna panika była zupełnie bez sensu.
Spojrzał na dwa łóżka oddzielone od siebie niewielką przestrzenią. Z wielką chęcią zająłby to pod oknem, mógłby oglądać przyjemne widoki i wygodniej rysowałoby mu się przy dobrym, naturalnym świetle. Kiedy już miał zamiar zająć wybrane przez siebie łóżko drzwi do pokoju otworzyły się gwałtownie, aby zaraz zamknąć się z hukiem. Wysoki brunet przeszedł bez zawahania przez cały pokój, jakby zupełnie nie zauważając swojego współlokatora i bez pytania odłożył torbę na łóżko pod oknem. Naruto zamrugał szybko w zupełnym osłupieniu.
- Cześć. Nazywam się Uzumaki Naruto, jestem twoim współlokatorem. Chciałem zająć to łóżko ale jeśli ty masz ochotę tam spać to nie ma problemu. - Blondyn uśmiechnął się szeroko, samemu nie wiedząc co zrobić. 
Może jego nowy znajomy miał po prostu zły dzień? Oczywiście to i tak nie wyjaśniałoby tego paskudnego zachowania, Naruto jednak nie chciał wdawać się w konflikty na samym początku swojej szkolnej przygody. Brunet zmierzył go obojętnym spojrzeniem, po czym, nie odzywając się nawet słowem, sięgnął do swojej torby z zamiarem rozpakowania rzeczy.
- Hej, mówię do ciebie! - Naruto podniósł nieco głos, nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.
- Uchiha Sasuke - mruknął w końcu milczący chłopak. - Nie, nie zostaniemy przyjaciółmi i nie będziemy się dogadywać, odpowiadając na twoje niedoszłe propozycje - dodał chłodno, wyjmując z torby, część idealnie poskładanych ubrań. Podszedł do szafy, otworzył lewe skrzydło i umieścił na półce swoje pierwsze ubrania. - Druga połowa jest twoja - poinformował blondyna, nawet na niego nie patrząc.
- Och, dzięki za dokonanie kolejnego wyboru. Sam bym sobie nie poradził - odpowiedział z oburzeniem Naruto. Nie miał pojęcia o co chodzi temu impertynentowi.
- Lepiej żebyśmy sobie nie wchodzili w drogę - oznajmił Uchiha, przystając na chwilę aby spojrzeć na współlokatora.
- Nie mam zamiaru wchodzić z tobą w cokolwiek, uwierz - sarknął Naruto, gniewnie szarpnął swoją torbę i położył ją na wybranym dla niego łóżku. 
Nie mógł uwierzyć, że jeszcze przed chwilą liczył na dobre kontakty z nowym znajomym.

***

*mitarashi-dango - tradycyjne japońskie kluski robione z mochiko, czyli mąki ryżowej, zbliżone do mochi, polane syropem z sosu sojowego, cukru i skrobi.
  
mochi ichigo daifuku - tradycyjne japońskie kluski/ciastka robione z klejącego ryżu, ale także z     mochiko, czyli mąki ryżowej, podobne do dango, nadziewane słodką pastą i truskawką, obtoczone w czarnym sezamie goma, sojowym proszku kinako albo zabarwione na zielono poprzez dodatek sproszkowanych liści yomogi.

1 komentarz:

  1. Witam,
    szkoła pełny wypas, biedny Naruto trafił na takiego współlokatora, ciekawe jak będą ich relacje się rozwijały...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń