czwartek, 16 czerwca 2016

KUSA NO NIOI - III - HATAKE KAKASHI





Ciche pukanie po raz kolejny rozległo się po zaciemnionym pokoju, zakłócając sen śpiącego w nim nastolatka.
- Naruto! - Zza drzwi rozległ się zniecierpliwiony ochrypły głos. - Stary, już jest ósma, trza się zbierać! - Do poirytowanego tonu szybko dołączyło walenie w drzwi. - Jak jesteś goły to się zakryj, bo ja wchodzę, czaisz? - Na chwilę znów zapadła cisza, jednak szybko została przerwana przez Kibę, który postanowił z hukiem wtargnąć do pokoju siódmego.
Szybkim krokiem przeszedł do sypialnianej części pomieszczenia, stukając po drodze o wszystko o co tylko mógł.

- Serdecznie przepraszam pana współlokatora, ale muszę wyciągnąć tego gamonia na żarcie. Pan również mógłby już wstać - rzucił w przestrzeń, podchodząc do okna. Nacisnął przycisk odsłaniający żaluzje i wbił twarde spojrzenie w dwa łóżka.
Na jednym z nich, tak jak przewidywał, zastał zakopanego w kołdrze Naruto, który spał jak zabity, zupełnie nie reagując na hałasy ani ściekającą mu po brodzie ślinę. Drugie łóżko natomiast było puste, co więcej idealnie zasłane. Na ten widok Kibę ogarnęła konsternacja jednak na razie nie miał czasu na rozwiązywanie zagadek pokoju siódmego.
- Naruto! - Krzyknął, pukając mocno w szybę. Teraz już nie obawiał się, że rozwścieczy pobudką innego chłopaka.
- Mmm... - Spod kołdry wydobyło się niezadowolone mruczenie. - Jeszcze chwila - dodał Uzumaki zaspanym głosem.
Kiba westchnął przesadnie głośno, kierując cierpiętnicze spojrzenie na sufit i zwieszając ręce. Podszedł do łóżka przyjaciela i szarpnął za kołdrę, odkrywając blondyna.
- Nie bądź nieczuły - mruknął Naruto, obejmując się ramionami. Po chwili jednak uchylił delikatnie powieki. - Kiba - poprosił, robiąc smutną minę. To jak bardzo nienawidził takich pobudek wiedział tylko on sam.
- Naru, już jest po ósmej. O dziewiątej mamy być w szkole, a przypuszczam, że chciałbyś jeszcze coś zjeść. Nie wiadomo ile czasu będzie ten belfer przynudzać, także zepnij poślady i się rusz - wytłumaczył cierpliwie Inuzuka, na koniec dość siarczyście klepiąc przyjaciela w udo.
- Już biegnę - sapną Naruto i z powrotem zamknął powieki. Kiba przewrócił na to oczami, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Pójdę po Kankuro, może zrobi ci coś na tyle obrzydliwego, że wstaniesz. - Musiał posunąć się do ostateczności. Inaczej pewnie stałby tu tak długo aż sam by zasnął.
- Nie! Proszę, nie! - Krzyknął Naruto, natychmiast podnosząc się do siadu. Dobrze wiedział do czego zdolny jest brat Gaary i nie chciał doświadczyć tego na własnej skórze.
Kiedy tylko usiadł w głowie pojawiło mu się wspomnienie wczorajszej rozmowy ze współlokatorem. Spojrzał na łóżko Sasuke i zasępił się mocno, widząc, że jest puste.
- Patrz jaki, kuźwa, dupek - mruknął sam do siebie, ze złością wpychając ręce do kieszeni pomarańczowej bluzy, w której spał.
- Budzę cię na śniadanie, a ty mnie tu od dupków wyzywasz?! - Oburzył się Kiba. Jednak na widok nierozumiejącego spojrzenia przyjaciela zaśmiał się głośno.
- Nie ty - bąknął w końcu Naruto, uśmiechając się pod nosem. - Uchiha - dodał gwoli wyjaśnienia.
- Że on? - Zapytał szatyn, wskazując na łóżko co najmniej jakby to ono było wszystkiemu winne.
- Taa - sapnął ponuro Uzumaki, wstając z posłania. - Później opowiem, tera idę do kibla - dodał niechlujnie, drapiąc się po głowie.
- Zrobić ci coś? - Zapytał Kiba, oferując swoją pomoc. Sam nie był rannym ptaszkiem, jednak jego nowy znajomy, Shino, był na tyle miły aby obudzić go zawczasu subtelną muzyką.
- Ta, możesz - odparł Naruto, nie precyzując co dokładnie ma na myśli. Sięgną jedynie do swojej, jeszcze nie rozpakowanej, torby po zestaw, nieco wymiętych, ubrań na dzisiejszy dzień, ręcznik kąpielowy i dużą zieloną kosmetyczkę w kształcie żaby. Nie oglądając się już na przyjaciela wyszedł z pokoju, zostawiając uchylone drzwi.
Swojego przemiłego współlokatora odnalazł szybciej niż by chciał, ponieważ już w łazience. Sasuke szorował zęby, opierając się biodrem o marmurowy blat, wyposażony w cztery płytkie, kwadratowe umywalki. Ubrany był jedynie w czarne proste jeansy, eksponując tym samym duży tatuaż na plecach, mocno kontrastujący z bladą skórą. Naruto przystanął w drzwiach, lustrując Uchihę ciekawskim wzrokiem. Gdyby nie poznał go wczoraj nie powiedziałby, że jest aż tak nie miły. Faktem było, że emanował doskonale wyczuwalnym dystansem, jednak nie posiadał typowo... "wrednej mordy" jakby to określił Kiba. Blondyn przez chwilę rozważał przywitanie się z nim, mrucząc do siebie pod nosem. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Sasuke najprawdopodobniej zupełnie go oleje, jednak czy nie warto było spróbować? Może wczoraj faktycznie był nie w sosie.
Naruto uśmiechnął się wesoło i z werwą ruszył przez zaparowane pomieszczenie.
- Cześć, Sasuke - przywitał się, kiedy przechodził tuż za plecami Uchihy. Zwolnił nieco kroku, czekając na odpowiedź, jednak w łazience zapadła absolutna cisza. Brunet spojrzał krótko na odbicie Naruto w lustrze nic nie mówiącym spojrzeniem. Uzumaki przewrócił na to oczami, wzruszył ramionami i nie bardzo przejmując się zachowaniem współlokatora, skierował się do części z prysznicami.
Dziesięć, bardzo wysokich, kabin oddzielonych cienkimi ściankami, prezentowało się wyjątkowo gustownie jak na licealny akademik. Każdy z pryszniców posiadał szklane drzwi wykonane z nieprzejrzystego beżowego szkła w subtelny roślinny wzór. Szczerze zdziwiony aż tak wysokimi standardami przez chwilę przyglądał się kabinom z lekkim zachwytem aż w końcu wybrał jedną ze środkowych. Po wejściu odkrył nawet, że prysznice są od środka zamykane na małą zasuwkę, a zamiast prostej słuchawki czeka na niego pokaźna deszczownica. Westchnął rozradowany i nim odkręcił wodę usłyszał jak Sasuke opuszcza łazienkę.

***

- Co?! Tylko ja mam cymbała za łóżkowego sąsiada? - Wykrzyknął Naruto zirytowany zaskakująco dobrymi relacjami przyjaciół. Nie życzył im źle, oczywiście, że nie. Jednak z tego co usłyszał to Sai i Shino wydawali się być przyjaznymi ale nienaciskającymi na zażyłość współlokatorami, a o Choujim nawet nie chciał myśleć! Shikamaru zawsze miał szczęście, więc nie było się co dziwić, że zupełnie przypadkiem trafił do jednego pokoju ze swoim ulubionym sąsiadem. Tylko jego współlokator był jakiś wadliwy. Może powinien złożyć reklamację do dyrekcji?
- Ale że co? - Zapytał Gaara, nie do końca rozumiejąc oburzenie kumpla. - Ten twój jakiś nie tego? - Rudowłosy co rusz spoglądał na plakietki na drzwiach, aby nie przegapić klasy, do której powinni trafić.
- Nie, nie będziemy się przyjaźnić ani się dogadywać, tak mi powiedział. - Odparł oburzony Naruto, nieumiejętnie naśladując głos Sasuke. - Jak już w końcu się odezwał - prychnął, dodając. - Nie rozumiem o co mu chodzi! Nawet się ze mną nie przywitał, a o pobudce to już nie wspomnę! Jemu jakiejś klepki chyba brakuje - sapnął na koniec, drapiąc się nerwowo po potylicy.
Kiba skrzywił się na takie sensacje. Gdyby tylko wiedział wcześniej to dałby temu Uchisze popalić.
- Jakbyś dał znać prędzej to bym mu naszczał na poduszkę - oznajmił Inuzuka z szerokim uśmiechem. Wierzył, że Naruto sam sobie doskonale z nim poradzi, jednak dla własnej satysfakcji chciałby to zrobić.
- Z wielką chęcią sam bym mu narobił do wyra, ale nie chcę dostać wciry, stary - odpowiedział Naruto, o mało nie wpadając na plecy Gaary.
- To tu. - No Sabaku wskazał na drzwi o numerze dwadzieścia i plakietką z nazwiskiem ich wychowawcy. - Znowu koniec korytarza. Mamy się czuć gorsi czy co? - Zaśmiał się, po czym chwycił zaspanego Shikamaru za rękaw i otwierając drzwi pociągnął go za sobą.
Klasa okazała się być wąskim ale długim pomieszczeniem o brązowej podłodze i brzoskwiniowych ścianach. Wyposażona w dwa rzędy dwuosobowych ławek i spore biurko stojące na środku pod tablicą.
- Zajmuję parapet! - Naruto klepnął Kibę w ramię, pędząc do wolnych stolików pod oknem. Szybko staną między nimi, zaklepując oba na wszelki wypadek.
- Wszystko cacy ale ja nie wiem czy to taki dobry pomysł - mruknął Shikamaru, zajmując miejsce tuż pod oknem, w czwartej, licząc od końca, ławce. Nigdy nie miał obiekcji przed siedzeniem na tyłach klasy ale ta była zbudowana w bardzo podejrzany sposób.
- Czemu niby? - Zapytał Kiba, siadając obok Naruto w kolejnej ławce, tym samym zostawiając Gaarze miejsce obok Nary.
- Przyjrzyj się no. - Shikamaru najpierw wskazał ruchem głowy zajęte miejsca przed nimi, a potem palcem wymierzył w niepozorny stopień w podłodze, prowadzący na kilkucentymetrowe podwyższenie, na którym to stały ich ławki.
- Patrzaj no jak chytrze sobie podłogę wystopniowali! - Wykrzyknął Kiba, sunąc spojrzeniem po podłożu. - Ale, ale... ciesz się, że nie siedzimy tu - dodał, zauważając, że ostatnie dwie ławki znajdowały się jeszcze odrobinę wyżej. Klepnął w blat stolika za nimi, zerkając na siedzącego tam bruneta. - Cześć - przywitał się z głupawym uśmiechem. Chłopak jedynie zmierzył go złowrogim spojrzeniem czarnych oczu, po czym odwrócił się w stronę okna.
- To on, tak? - Szepnął, pochylając się do Naruto. Nie trudno było się domyślić, że milczący współlokator blondyna i najwyraźniej także ich klasowy sąsiad to ta sama osoba.
Uzumaki jedynie przewrócił oczami i skinął głową. Czy był skazany na tego kolesia?
- Nic się nie martw, może uda się go rozpracować. - Kiba spróbował pocieszyć przyjaciela, poklepując go po ramieniu. Naruto tylko oparł czoło o ławkę, wzdychając głośno.
- Jak mogłem go nie zauważyć? - Szepnął do siebie, kręcąc głową z dezaprobatą.
Gaara wpatrywał się dłuższą chwilę w profil Uchihy, marszcząc brwi. Miał wrażenie, że skądś kojarzył tę twarz, nie miał jednak pojęcia skąd. Gdzieś jednak musiał już widzieć tego Sasuke.
- Już jest piętnaście minut po czasie, mogłem jeszcze spać - burknął niezadowolony Shikamaru. - Nie było sensu się spieszyć. Upierdliwa ta szkoła - dodał, kładąc na ławce swój plecak, po to aby, po chwili ugniatania, ułożyć na nim głowę.
- Shikaaa! - Zawył Gaara. - Ciesz się, że to on się spóźnia a nie my. Nie wiesz co to nam się trafiło. - No Sabaku oparł brodę na ręce, już od samego rana zmęczony narzekaniem Nary.
- Cieszyłbym się gdyby nie te kijowe miejsce. Będzie nas widział, a nie wiesz co to nam się trafiło. - Shikamaru odgryzł się Gaarze, uśmiechając się złośliwie pod nosem.
- Jakbyś wcześniej wstał to miejsca byłyby lepsze - burknął Naruto, szturchając Narę w plecy. Sam teraz chętnie zmienił by ławkę, jednak stoliki pod oknem zawsze były jego ulubionymi.
- Sam wcześnie to ty nie wstałeś - wytknął kumplowi Kiba, spoglądając na niego.
Blondyn chciał odpowiedzieć na ten zarzut, jednak jego twarz rozjaśnił nagle szeroki uśmiech, kiedy pomachał komuś z entuzjazmem, zwrócony w stronę wejścia. Inuzuka spojrzał w tamtą stronę i nieoczekiwanie, nawet dla siebie samego, spłonił się jak piwonia.
W drzwiach klasy, machając radośnie, stał uśmiechnięty długowłosy chłopak, z którym Kiba doświadczył lekkiej kolizji wczorajszego dnia. Szatyn schował twarz w dłoniach zawstydzony swoimi odczuciami. Musieli trafić do tej samej klasy, prawda?
- Cześć.- Zgodnie z jego podejrzeniami po chwili usłyszał przyjemny głos chłopaka zbyt blisko siebie.
Sapnął cicho, przecierając twarz dłońmi, po czym obdarzył długowłosego nienaturalnie szerokim uśmiechem.
- Zdaje się, że wczoraj na siebie wpadliśmy? - Zapytał retorycznie jasnooki. - Hyuuga Neji, miło mi was poznać. - Wyciągnął otwartą rękę w stronę swojej wczorajszej ofiary.
- Inuzuka Kiba. - Szatyn uścisnął nerwowo dłoń Neji'ego. - A to moi kumple. Naruto, Gaara i Shikamaru.
- Jesteś młodszym bratem Kankuro, prawda? - Zapytał Hyuuga, kiedy już przywitał się ze wszystkimi. No Sabaku obdarzył nowego znajomego zdziwionym spojrzeniem. - Sporo o tobie mówi. - Neji zaśmiał się uprzejmie, klepiąc rudowłosego w ramię.
- O, znasz go? - Gaara rozluźnił się od razu. - Już myślałem, że znowu sprowadził na mnie swoje kłopoty. - Roześmiał się wesoło. - Ale nie gada żadnych bzdur, co? - Zapytał, nagle poważniejąc.
- Mieliśmy ze sobą do czynienia kilka razy - wyjaśnił Neji. - Ale nie przejmuj się, myślę, że wszystko co mówi jest prawdą - dodał niepokojąco, mrużąc oczy.
- Mam nadzieję, że nie. - Gaara zmarkotniał nieco. Dobrze znał swojego brata i wiedział jak głupie rzeczy tworzy czasami jego wyobraźnia.
- To ja już zajmę miejsce. - Oznajmił w końcu Neji, spoglądając do tyłu, na wolną ławkę.
Spiął się jednak raptem, kiedy jego mlecznobiałe tęczówki spotkały się z bezdennie czarnymi oczami Uchihy. Oboje przyglądali się sobie w niemym osłupieniu, a Naruto i Kiba patrzeli na nich uważnie, już wyczuwając pierwszy klasowy konflikt.
- Cześć, Sasuke. - Neji odezwał się pierwszy, odrobinę rozrzedzając gęstą atmosferę. Nie czekając na odpowiedź, usiadł w ławce tuż za Uchihą i nie spoglądając na nikogo więcej zaczął się rozpakowywać.
Ku zdziwieniu Naruto Sasuke skinął lekko głową, po czym wrócił do wyglądania za okno.
- Cześć, Gaara. - Obok ich ławek przeszedł wyjątkowo blady brunet lecz, nie zatrzymując się, od razu skierował się do stolika Hyuugi i przysiadł się do niego, rozpoczynając niezobowiązującą pogawędkę.
- Cześć, Sai - odparł z opóźnieniem No Sabaku, spoglądając na swoich przyjaciół. Wszyscy czterej odnosili wrażenie, że za ich plecami będzie się działo coś niepokojącego, szczególnie kiedy Sasuke westchnął cicho na widok Takahashi'ego.

dla większej przyjemności czytania polecam włączyć
Kakashi's theme



- Yareyare*. - Zupełnie nie oczekiwanie do uszu uczniów dotarł znudzony męski głos.
W drzwiach klasy pojawił się wysoki szczupły mężczyzna o srebrzystoszarych włosach, które sterczały pochyle na jego głowie. Twarz zasłonięta była przez maskę, wychodzącą spod białej koszuli, a lewe oko skrywało się pod grafitową przepaską. Mężczyzna westchnął jeszcze, zamykając dzierżoną w ręce małą książeczkę i przesunął ciemnym spojrzeniem po uczniach.
- Wybaczcie spóźnienie, zbłądziłem gdzieś na ścieżce życia. - Zaśmiał się, mrużąc oko i drapiąc z zakłopotaniem po głowie. Swoją lekturę wsunął w tylną kieszeń spodni i ruszył w stronę biurka.
- Czy te włosy... nie przekraczają jakichś praw grawitacji? - Zapytał Kiba zupełnie zauroczony postawą mężczyzny. Naruto jedynie skinął mu głową, nie chcąc nawet mrugać. Nie wierzył w takie szczęście.
- Czuję, że się zakochałem - szepnął Shikamaru z, niespotykanym u niego, podekscytowaniem. Czuł w kościach, że ten człowiek jest jego bratnią duszą.
- Jestem Hatake Kakashi. Nauczyciel wychowania fizycznygo, fizyki i, no cóż, wasz wychowawca - poinformował przyjemnym głębokim głosem, opierając się pośladkami o blat biurka. Z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej obserwował swoich wychowanków. Jego uwagę przykuły dwie nastroszone czupryny na końcu klasy, jedna bladozłota a druga karminowoczerwona. Uśmiechnął się do siebie i kontynuował. - Jesteście pierwszą klasą, której wychowawcą jestem. Nie ukrywam więc, że jest to dla mnie nowość i pewnego rodzaju wyzwanie. Mam jednak nadzieję, że ułatwicie mi sprawę, a ja postaram się być... po prostu spoko.
Po klasie rozniósł się podekscytowany szmer, w końcu nauczyciele z reguły nie obiecują, że będą "spoko".
- Jednak w kaszę sobie dmuchać nie dam i pod warunkiem, że wy nie zajdziecie za skórę mnie to ja nie zajdę wam. Jestem waszym wychowawcą, nie tylko nauczycielem, i pamiętajcie, że możecie przyjść do mnie z każdym problemem. Szkolnym i prywatnym. Choć to pewnie będzie strasznie upierdliwe. - Kakashi westchną głośno, pocierając twarz otwartą dłonią. Wywołał tym wśród uczniów konsternację jak i rozbawienie.
- W każdym razie liczę, że się z wami dogadam, a wy dogadacie się między sobą. Wiem, że to nie proste ale lepsza jest chłodna uprzejmość od skakania sobie do gardeł, tak? - Zapytał, unosząc w górę brwi. Pod maską widać było zarys jego uśmiechniętych ust. Uczniowie skinęli zgodnie na pytanie Hatake. Jedynymi nieruchomymi głowami pozostały te należące do Sasuke i Sai'a co Kakashi zanotował skrzętnie w swojej pamięci.
- Tak czy siak od dzisiaj biorę za was odpowiedzialność, co cholernie mi się nie podoba, i to macie sobie zapamiętać. - Wychowawca pogroził im palcem w zabawny sposób, zupełnie nie pasujący do jego poważnej a zarazem znużonej postawy.
- I jeszcze jedno do zapamiętania. Od dzisiaj jesteście moimi dziećmi, a moje dzieci są najlepsze, rozumiemy się? - Zapytał srogo, a widząc nieco przestraszone miny nastolatków zaśmiał się radośnie. - Oczywiście nie ma się co przegrzewać i podchodzimy do tego na luzie. Jak się coś posypie to świat się nie zawali, nie? - Zamaskowany uśmiech nauczyciela poszerzył się na widok rozradowanych twarzy uczniów. - Lepiej jednak żeby nic się nie sypało. - Dodał groźnie, opierając ręce na biodrach. Dobrze wiedział, że jemu samemu wszystko się sypie, więc co dopiero jego uczniom! Nie żeby w nich nie wierzył ale według zasady "jaki wychowawca tacy wychowankowie" nie powinien liczyć na wiele.
- Z dodatkowych informacji waszym wychowawcą zastępczym jest Sarutobi-sensei, więc w razie mojej niedyspozycji możecie zgłaszać się do niego, on pomoże wam z taką samą niechęcią jak ja. - Po tych słowach Kakashi zaśmiał się sam do siebie, a uczniowie mu zawtórowali. Hatake konfundował swoją osobowością, zachowaniem i słowami. Ale chyba właśnie to sprawiało, że wydawał się być "bliżej" niż przeciętny nauczyciel.
- W razie jakichś kłopotów ze współlokatorem proszę poinformować mnie, a ja może postaram się coś ugrać u dyrektorki. Uprzedzam jednak, że Tsunade-san to paskudna baba i nie mam ochoty konfrontować się z nią częściej niż to konieczne, ale może Asuma coś wymyśli - wyjaśnił Kakashi.
Na te słowa Naruto aż lekko uniósł się na siedzeniu. Ta informacja wydawała mu się lepsza niż wszystkie poprzednie.
- Może jeszcze się uratuję - szepnął głośno do Kiby, na co ten zachichotał na reakcję kumpla. - Cała moja nadzieja leży w tym wspaniałym człowieku! - Wykrzyknął podekscytowany, wskazując na Kakashi'ego.
- Nie wiem o czym mówisz Naruto, ale nie jestem pewien czy chcę przyjąć takie brzemię na moje barki - odparł Hatake z szerokim uśmiechem pod maską. Miał nadzieję, że nie pomylił imienia, jednak po głośnym śmiechu blondyna wnioskował, że zapamiętał je dobrze.
- Wracając jednak do rzeczy, radzę wam uważać na Umino-sensei, bo to nerwus jakich mało, to wynika z obserwacji uczniów jak i moich własnych. Z nim także nie chcę się konfrontować częściej niż to konieczne, więc bądźcie w miarę grzeczni. Poza tym mam dla was małą niespodziankę jednak o niej dowiecie się więcej... - Kakashi zerknął na plan lekcji naklejony na blacie biurka - ...na fizyce - odczytał, uśmiechając się z zadowoleniem. - Jutro na waszych informatorach pojawią się zakładki z waszymi imionami, po lekcjach proszę w nie wejść i wypełnić informacje. Będą tam podobno jakieś bzdury o zajęciach pozalekcyjnych i inne nie interesujące was pierdoły, jednak jak mus to mus. Liczę na to, że nikogo nie będę musiał gonić z takimi bzdetami. - Nauczyciel skrzywił się zabawnie. -  A teraz możecie już sobie iść. - Machnął rękami, olewając mniej ważne, według niego, informacje. - Zobaczymy się jutro na fizyce to jeszcze wam po marudzę, żeby nie cisnąć od razu z tematami, nie? To byłaby katorga. - Sapnął, będąc już zmęczonym tą paplaniną. Miał już dość tego roku szkolnego. Gdyby wiedział wcześniej, że wychowawstwo równa się z dwa razy większą stertą papierów do wypełnienia nadal by się przed tym bronił wszystkimi posiadanymi kończynami.
- Także widzimy się jutro, cieszcie się ostatnim wolnym popołudniem, nie zaśpijcie na lekcje i... co tam jeszcze? - Zapytał sam siebie, nie wiedząc już co ma powiedzieć wgapiającej się w niego młodzieży. - Na razie, co nie? Bawcie się dobrze - dodał, już sięgając po swoją tajemniczą książeczkę.
Uczniowie jeszcze chwilę siedzieli nieruchomo, w zupełnej ciszy wpatrując się w nauczyciela i nie wierząc, że to koniec. Jednak kiedy ten zatopił się w lekturze i wygodnie rozsiadł się na biurku, skupiając całą swoją uwagę na książce, młodzież poderwała się z krzeseł wraz z akompaniamentem śmiechów i głośnego szurania.
Naruto, mimo tego, że przez wlokącego się Shikamaru jak zwykle wychodzili ostatni z klasy, uśmiechał się szeroko zadowolony z rozwoju sytuacji. Gaara ze znużoną miną ciągnął Narę w stronę drzwi, odpowiadając jednak na uśmiech mijającego ich Sai'a. A Kiba jeszcze chwilę stał przy ławce, wpatrując się w nauczyciela.
- Jest Sensei wspaniały! - Wykrzyknął pod wpływem impulsu w stronę nauczyciela. Kakashi na ten okrzyk oderwał spojrzenie od książki i nieco nieobecny uśmiechnął się, pokazując Kibie znak victorii.
- Tak, naprawdę wspaniały! - Krzyknął jeszcze Inuzuka, utwierdzając się w swojej opinii.

***

*Yareyare (やれやれ) - wyrażenie nie mające bezpośredniego tłumaczenia ani swojego odpowiednika w innych językach. Niektórzy uważają, że jest to dźwięk wydawany przez osobę zmęczoną. W angielskich wersjach językowych zwrot ten często tłumaczony jest jako "oh boy", "oh my" lub "whew". Polski tłumacz natomiast zastępuje to wyrazem"fiu" lub wykrzyknikiem "uff". Możemy więc chyba uznać to za pewien rodzaj westchnięcia ;). Nie chcąc zmieniać znaczenia tego, dosyć charakterystycznego dla Kakashi'ego, zwrotu pozostawiam go w oryginalnej, japońskiej, wersji.

1 komentarz:

  1. Witam,
    agrh co za wredny Uchiha, nie obudzić mi Naruto... ;] czekam na rozwój wydarzeń, och Nejemu odpowiedział co za dupek..., a Kakashi wspaniały, choć mam nadzieję, że Naruto nie będzie takim beztalenciem całkowitym jeśli chodzi o naukę...
    no i wszytskiego dobrego w Nowym Roku, niech będzie lepszy od poprzedniego, niech spełnią się pragnienia, no i niech wena dopisuje ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń